Refleksja
ks. Edward Sztafrowski, Wprowadzenie do liturgii Mszy niedzielnych i świątecznych
Człowiek pragnie być radosnym, chce się weselić, ale jakże rzadko zastanawia się nad tym, czym właściwie jest prawdziwa radość, a więc co to znaczy być naprawdę zadowolonym oraz co porafi zagwarantować taki stan wewnętrzny.
1. Najczęściej radość jest ujmowana zbyt powierzchownie i płytko. Wielu ludziom wydaje się, że jest ona doznaniem pozostającym w sferze zmysłów i uczuć. Stąd właśnie już w starożytności zrodziło się następujące hasło: "używaj dnia" - czyli korzystaj z każdej nadarzającej się okazji pozwalającej odczuć przyjemne doznanie. W takim ujęciu sprawy można postawić znak równości między radością i przyjemnością. Stąd wielu ludzi szuka radości w różnego rodzaju przyjemnościach zmysłowych (m.in. w alkoholu). Dużo na ten temat mogą powiedzieć ci, którzy przebywają w szpitalach i sanatoriach i pilnie obserwują zachowanie się niektórych chorych. Jakże często tym ostatnim dzień upływa na szukaniu okazji, by ktoś przyniósł upragnioną "ćwiartkę", która ich zdaniem pozwala zapomnieć o wszystkim i przeżyć "radosne" chwile, chociaż lekarz wyraźnie ostrzega, że picie alkoholu jest bardzo niewskazane. A rzecz charakterystyczna, że wśród tego rodzaju poszukiwaczy "szczęścia" nie brak ludzi uważających siebie za wierzących. O dziwo, czasem przypominają nawet innym o obowiązku "pójścia na Mszę św." w niedzielę lub święto. Nie brak też wypadków, gdy pacjenci sanatorium proszą o odnotowanie im w kartach zabiegów, których wcale nie biorą, a za to schodzą się z podobnymi sobie, by "życie umilać alkoholem". Powiadają przy tym: "tyle nam pozostało"; inni jednak słusznie kiwają nad nimi głowami.
Nie ulega wątpliwości, że radość jest czymś znacznie głębszym, że musi sięgać daleko poza sferę zmysłową. Prawdziwa radość to pewien stan, a nie tylko chwilowe doznanie. Na zaistnienie tego stanu składa się niewątpliwie wiele czynników. Ponadto, mówiąc o radości człowieka, nie możemy zapomnieć o tym, że jest on istotą społeczną i dlatego przeżywanie radości jest uwarunkowane wzajemną postawą osób tworzących daną wspólnotę ludzką.
Prorok Sofoniasz woła dziś do Izraela: "Wesel się z całego serca... Pan usunął twego nieprzyjaciela. Nie bój się". Jednym z podstawowych warunków przeżywania prawdziwej radości jest poczucie bezpieczeństwa, a więc pozbycie się lęku przed czymś, co stanowi dla nas zagrożenie. Czasem będzie to lęk przed nieprzyjacielem, kiedy indziej przed chorobą, niedostatkiem - zawsze zaś jest to lęk przed jakimś złem. Nie ulega wątpliwości, że najlepszym gwarantem poczucia w tych wypadkach bezpieczeństwa jest świadomość obecności wśród nas Boga: "Pan, Bóg Twój, jest pośród Ciebie, Mocarz, który daje zbawienie".
2. Św. Paweł, mówiąc o radości i wzywając do uczestnictwa w niej, wskazuje równocześnie na pokój Boży, który ma strzec naszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. Można powiedzieć, że ów pokój Boży jest owocem najściślejszego zjednoczenia z Bogiem, co z kolei stwarza gwarancję przeżycia niezmąconej niczym radości. Trzeba zauważyć, że to wszystko stanowi owoc odkupienia, przez które Bóg zbliżył się do człowieka i chce w nim przebywać. Pokój Boży, o jakim tu mowa, sprawia, że człowiek już nie sam myśli i działa, ale czyni to razem z Chrystusem - a właściwie trzeba by powiedzieć, że w tych sprawach człowiek pozwala się kierować Chrystusowi. Wypada tu dopowiedzieć, że w takiej sytuacji spełnia się to, o czym gdzie indziej mówi tenże Apostoł (mając na uwadze ścisłe zjednoczenie z Bogiem): "Żyję wprawdzie ja, ale właściwie już nie ja, bo żyje we mnie Chrystus". Takich stanów wewnętrznych doświadczali nie tylko święci, ale mogą one stać się udziałem wszystkich, którzy przez żmudną i długą nieraz pracę nad sobą - a ściślej mówiąc przez współpracę z łaską Bożą - doprowadzają do tego, że właściwie Chrystus nimi kieruje. W takiej zaś sytuacji człowiek trwa na sposób stały w niezmąconej radości.
Nie wolno więc sprawy ujmować w ten sposób, że pokój Boży został zastrzeżony tylko dla wybranych, a więc dla nielicznych osób. Wszyscy jesteśmy do niego wezwani, choć nie wszystkim uda się doprowadzić do tego stanu, aby na sposób stały napełniał on nasze wnętrze w stopniu najwyższym. Równałoby się to w praktyce wykluczeniu wszelkiego świadomego przywiązania do zła moralnego, nawet niewielkiego. Trzeba przeto powiedzieć, że tak pojęty pokój winien pozostać dla każdego ideałem, którego winniśmy pragnąć i do niego się zbliżać.
Nic natomiast nie może nas zwolnić z wypełniania innych zaleceń Apostoła, które stanowią w większym lub mniejszym stopniu drogę do osiągnięcia pokoju Bożego. Najpierw musi być wszystkim znana nasza wyrozumiała łagodność. Chrześcijanin z natury swej winien być łagodny i wyrozumiały, bo zawsze musi pamiętać o tym, że Bóg w Chrystusie przebacza nam nawet największe przewinienia. Umiejętność wyrozumienia dla drugich i kierowanie się łagodnością we współżyciu z braćmi stwarza też społeczne ramy dla osiągnięcia radości przez całą wspólnotę osób. Któż bowiem z nas jest bez winy wobec brata? Jeśli zatem zamiast zagniewania okazujemy wzajemne wyrozumienie i łagodność, to czyż nie potęgujemy przez to radosnych przeżyć wszystkich, z którymi na codzień się spotykamy?
Apostoł dodaje jeszcze drugie wskazanie: "O nic zbytnio się nie troskajcie". A gdzie indziej doda: "wszelką troskę złóżcie na Pana". Stanowi to niewątpliwie ważny krok do zjednoczenia z Bogiem, a tym samym do ugruntowania w sobie Bożego pokoju. Ponadto - nawet z punktu widzenia czysto naturalnego - człowiek, który zbytnio się nie troska, ma tym samym mniej zmartwień, a więc i więcej radosnych przeżyć.
3. Z pouczeniami Apostoła narodów harmonizują dziś wskazania, jakie św. Jan Chrzciciel dawał tym, którzy przychodzili do niego nad Jordan, aby przyjąć chrzest pokuty i pytali: "Cóż mamy czynić?" Znamiennie i - trzeba powiedzieć - bardzo już chrześcijańskie jest pierwsze pouczenie, nakazujące dzielić się z innymi tym, co posiadamy, a więc odzieżą, żywnością. Stanowi ono podstawowe wymaganie miłości społecznej, która w żadnym wypadku nie może się ograniczyć tylko do słów, lecz musi ukazać się czynem. Dodajmy od razu, że wyrównywanie w ten sposób nierówności społecznych stanowi także źródło radości: zarówno dla tego, który otrzymuje, jak i dla tego, który udziela komuś ze swego mienia.
Dalsze wskazania Jana Chrzciciela stanowią po prostu wezwanie do życia uczciwego, zgodnego z wymaganiami prawego sumienia. Będzie to zawsze niejako punkt wyjścia dla tych, którzy pragną mieć spokojne sumienie, a więc tym samym również powód do niekłamanej radości.